czwartek, 30 kwietnia 2020

Od Patrica cd Gwen

Uśmiechnąłem się lekko w jej kierunku.
-Nie, prawdę mówiąc obudziłem się niedawno i opracowywałem plan, jak wstać, aby cię nie obudzić - mruknąłem, całując ją w czubek głowy.
-No skoro tak... - westchnęła.
-Co chcesz na śniadanie?- zapytałem.
-Wymyśl coś - stwierdziła.
Przewróciłem oczami i delikatnie wysunąłem się spod jej ciężaru, a następnie zgarniając po drodze dresy, wsunąłem je na siebie i ruszyłem w kierunku kuchni. Postanowiłem zrobić tosty i ciepłą kawę, która postawi nas na nogi. Niedługo później wszystko stało już gotowe na stole. Leniwym krokiem ruszyłem w stronę sypialni, gdzie wciąż wylegiwała się Gwen. 
-Kochanie,śniadanie podano - oznajmiłem, stając w drzwiach i patrząc na nią.
-Tak? - mruknęła, unosząc nieco głowę z poduszki.
Podszedłem do łóżka i usiadłem na jego brzegu, wyciągając rękę w jej kierunku. Dziewczyna leniwie wyciągnęła swoją w moim kierunku i ujęła moją dłoń. Pociągnąłem ją, sprowadzając do pozycji siedzącej i wziąłem w ramiona, delikatnie całując jej usta. Dziewczyna oddała pocałunek i wgramoliła się na moje kolana. Objąłem ją w talii, upewniając się, aby nie spadła na ziemię, dalej nie przerywając pocałunków. Po chwili jednak odsunąłem się od niej nieco.
-Kochanie, tosty ci stygną - szepnąłem, odgarniając zbłąkany kosmyk jej włosów za ucho.
Gwen popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem i złożyła na moich ustach ostatni, leniwy pocałunek, po czym stanęła na podłodze i zarzucając na siebie moją bluzę, wiszącą na krześle, ruszyła do kuchni. Przewróciłem oczami na ten widok i ruszyłem w jej ślady.
Gwen?