wtorek, 28 kwietnia 2020

Od Scotta cd Hailey


Objąłem ją przyciągając do siebie, kładąc dłoń na jej talię. Uśmiech praktycznie nie schodził mi z ust. Przez jakiś czas leżeliśmy w ciszy po prostu obserwując niebo. Po prostu nic więcej nie potrzebowaliśmy. W pewnym momencie natrafiłem na jej zimną dłoń.
-Kochanie, a ty co nie mówisz, że zamarzasz? –Zapytałem łapiąc jej rękę i okrywając ją swoimi dłońmi.
-Oj tam, tylko trochę mi zimno –powiedziała, przekręcając się trochę aby na mnie spojrzeć.
-Wracajmy do domu, za nim mi do reszty zamarzniesz, skarbie –powiedziałem całując ją w czubek głowy, po czym usiadłem pociągając ją za sobą.
Dziewczyna zaplotła dłonie na moim karku, przyciągając do siebie. Pocałowałem ją krótko w usta, po czym zabrałem się za ogarnianie, z pomocą Hai. Zebrałem koce z ziemi i wraz z resztą rzeczy wyniosłem je do chaty, rzucając je na zakurzony tapczan. Zamknąłem drzwi i odwróciłem się do dziewczyny, która stała patrząc w jezioro. Podszedłem do niej i objąłem ją ramieniem, po czym ruszyliśmy do samochodu. Rozsiadła się wygodnie, a po chwili zabrała się za szukanie jakiś lepszych piosenek. Całe szczęście ruch na drodze nie był za duży, więc podróż mijała nam spokojnie.
-Udała się niespodzianka? –Zapytałem zerkając na nią, łącząc wolną rękę z jej.
-Zdecydowanie –powiedziała uśmiechając się i ścisnęła mocniej moją dłoń.- Zastanawia mnie tylko, kiedy udało ci się to ogarnąć?
-Zapewne bez pomocy mojej siostrzyczki, niewiele by mi z tego wyszło. W ramach zadość uczynienia, będę winny jej jeden dzień opieki nad Marry, ale mogło być gorzej. Poza tym, dla twojego zadowolenia wszystko –powiedziałem, przyciągając jej dłoń do siebie, całując jej wierzch.
Im bliżej byliśmy miasta tym większy ruch panował, ale końcu dotarliśmy pod mieszkanie. Zabrałem rzeczy z samochodu, po czym ruszyliśmy do domu. Od progu przywitał nas uradowany Lucky, plączący się pod nogami utrudniający wejście. W końcu udało mi się odłożyć rzeczy.
-Idę zapalić –powiedziałem całując ją w skroń.

Hailey?