środa, 8 kwietnia 2020

Od Hailey cd Scotta

Spojrzałam na chłopaka, unosząc do góry brew i śmiejąc się z niego.
-Jesteś taki niedoceniony, a my wszyscy to banda ignorantów, och - westchnęłam teatralnie, kładąc rękę na sercu.
-Jesteś taka zabawna - odparł, przewracając oczami, po czym wspólnie przekroczyliśmy próg domu.
Mary biegła wzdłuż korytarza, trzymając w dłoni jakąś zabawkę, którą najwyraźniej chciała pochwalić się babci. Rose usiłowała namówić babcię na zajęcie miejsca w salonie i wypicie przygotowanej właśnie herbaty, jednak kobieta chodziła po wszystkich pomieszczeniach i irytowała się pozmienianym położeniem niektórych przedmiotów.
-Nigdy się nie nauczycie, żeby odkładać rzeczy na miejsce, zawsze wiedziałam, że żadnego z was pożytku -mówiła pod nosem, przestawiając kolejne przedmioty.
-Miałaś odpoczywać, babciu - westchnęła Rose, opierając ręce na biodrach i patrząc na kobietę.
Prawdopodobnie właśnie zaczęła zdawać sobie sprawę, w co się wpakowała. Razem ze Scottem i Mary rozsiedliśmy się na kanapie w salonie, licząc, że może to zachęci babcię do klapnięcia w jednym miejscu. Biedna Rose wciąż bezradnie za nią biegała, usiłując ją powstrzymać.
-Babciu, chcemy się niedługo zbierać, może z nami usiądziesz? - zawołał Scott.
-Chyba nie chcesz, żebym uwierzyła, że się za mną stęskniłeś - prychnęła, siadając w końcu na fotelu obok nas i biorąc do ręki kubek. Na fotel naprzeciwko opadła zmęczona Rose, posyłając nam bezradne spojrzenie.
-Oj no wiesz co, ranisz moje serduszko - mruknął, przewracając oczami.
-Przestań, bo się zakrztuszę. Myślałeś może o karierze komika? - oznajmiła, wybuchając śmiechem.
-Oj jaki ty ostatnio wrażliwy i niedoceniany jesteś - westchnęłam, głaszcząc go po ramieniu i śmiejąc się w jego kierunku.
Posłał mi jedynie niezadowolone spojrzenie, dlatego złapałam jego dłoń i ścisnęłam ją lekko, posyłając mu przepraszające spojrzenie.
Jakiś czas później podnieśliśmy się z kanapy i udaliśmy do wyjścia, prawdę mówiąc spodziewałam się raczej powrotu do domu, niżeli jazdy gdziekolwiek indziej. Idąc przez podwórko w stronę samochodu przybiegł pies babci chłopaka, którego oczywiście nie mogłam nie pogłaskać, dlatego ukucnęłam przed nim, kiedy położył się przede mną na plecach.
-Jak zwykle - mruknął chłopak, stając przede mną.
-Oj nie bądź zazdrosny - mruknęłam, podchodząc do niego i przytulając go.
Chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie. Rozsiadłam się wygodnie na fotelu pasażera, skupiając swój wzrok na skupionym na drodze  chłopaku.
-Gdzie ty jedziesz? - spytałam, kiedy zauważyłam, że jedziemy inaczej niż zwykle.

Scott? :3