niedziela, 20 grudnia 2020

Od Gwen cd Patrica

Obserwowałam z uśmiechem jak odstawia rzeczy, po czym zajmuje miejsce na przeciwko mnie. Miałam niesamowite szczęście, że taki facet jak on się mną zainteresował. Sprawiał, że faktycznie łatwiej było mi to wszystko znieść. Chociaż wciąż uważałam, że było by lepiej nie wciągać go w to wszystko.
-Co? -Zapytał w końcu po pewnym czasie, przerywając panujące milczenie i unosząc brew.
-Nic, a co ma być? -Odpowiedziałam opierając głowę na ręce.
-No wiesz wpatrujesz się we mnie bez słowa od jakiegoś czasu...
-A to co, tylko facet może się wpatrywać w swoją laskę bez powodu? W naszym związku panuje równouprawnienie, kochanie. Ja mogę skopać Ci tyłek w fifie i wpatrywać się w ciebie jak ostatni zbok, a ty... Nie wiem... Możesz zrobić sobie makijaż, a ja nic na ten temat nie powiem.
Patric parsknął śmiechem, kręcąc głową. Zdecydowanie wolałam go w takim wydaniu, niż w porannym smutasie.
-Spokojnie, raczej aż tak mnie nie poniesie...
Naszą rozmowę przerwało przybycie kelnerki z naszym zamówieniem. Byliśmy tak głodni, że gdy zajęliśmy się jedzeniem, przerywaliśmy ciszę wtrącaniem jakiś pojedynczych spostrzeżeń. To co nam zmówił Patric było naprawdę dobrego, a w całej knajpce panowała miła atmosfera. Po skończonym posiłku udaliśmy się do samochodu trzymając się za ręce. Przy nim czułam się jak głupitka nastolatka, jednak w dobrym znaczeniu. Po prostu było łatwiej oderwać się od rzeczywistości. Patric otworzył mi drzwi od strony pasażera, a ja za nim usidła na miejscu cmoknęła go krótko w policzek. Chwilę później chłopak siedział już obok mnie.
-Co powiesz na to, abyśmy po powrocie i zatachaniu zakupów na górę, złapali Pottera i wyszli na jakiś dłuższy spacer? Mam ogromną ochotę połazić.
-Wedle życzenia -powiedział łapiąc moja rękę.
Ścisnęła ją lekko, uśmiechając się do niego szerzej.
-A potem zawieziesz mnie do mnie, bo moje maleństwo też będzie chciało się przejść i czeka mnie spacer jeszcze z nią. No chyba, że Pete wpadnie to ponownie z nią wyjdzie...
-A po co miałby przychodzić do ciebie wieczorem? -Zapytał podejrzliwie.
-Na randkę. Musimy domknąć ostatnie sprawy z grantem. Ale spokojnie od przyszłego tygodnia będę już wolna od niego. A i widziałam, że mamy nawet kilka wspólnych zmian w kawiarni, także będziemy się częściej widywać niż ostatnio.
Patric?