piątek, 28 lutego 2020

Od Gwen cd Patrica

Złapałam psiaka za pyszczek.
-Jakiego ty masz nie miłego pana, od smrodów cię wyzywa -powiadziałam do Potter, podczas gdy Patric zrobił oburzoną minę.
-Nie no, naprawdę się pogniewamy -rzucił robiąc obrażoną minę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. -Co z świat, woli psa odemnie...
-Kochanie, ale to nieprawda -odpowiedziałam z powagą. -Po prostu on bardziej zasłużył na to miejsce.
-Ej!
Parsknęłam śmiechem kręcąc głową, jednak delikatnie ściągnęłam zwierzaka z łóżka. Pies fuknął obrażony i poczłapał w głąb mieszkania. Przysunęłam się bliżej do chłopak, który udawał, że mnie nie widzi. Obróciłam się brzuch, po czy podparłam głowę na rękach patrząc na niego uporczywie. Po paru minutach znudziło mi się, więc zaczęłam dźgać palcem między żebra. Przez parę minut próbował mnie wciąż ignorować, jednak w pewnym momencie złapał moją rękę, wciąż udając obrażonego. Wywróciłam oczami, po czym podniosłam się i rozsiadłam się na nim.
-Oj no Patric, przecież ciebie zostawiłam w twoim łóżku -powiedziałam sunąc ręką po jego brzuchu. Kiedy dalej nie zwracał na mnie uwagi, praktycznie położyłam się na nim całując go w obojczyk. -Poza tym chyba pokazałam ci dzisiaj, że dobrze się z tobą czuję -mruknęłam robiąc mu malinkę na szyji. -Chociaż gdybyś ty robił mi za poduszkę, to i Potter bez problemu by się zmieścił z nami... Dodatko staruszek ewidentnie nie jest przyzywczajony do tego, że nie ma dla niego miejsca w łóżku... Jest to nic dziwnego, bo wszyscy wiedzą, że komputerowcy raczej rzadko mają takie okazje...
-Osz ty mendo...
W końcu chłopak nie wytrzymał zrzucając mnie z siebie i zaczął mnie łaskotać. Próbowałam ze wszystkich sił mu uciec, jednak nie miałam z nim szans. W końcu puścił mnie wracając na swoje pkprzednie miejsce. Fuknęłam na niego, ciągnąc w dół koszulkę.
-Ty bo zaraz mi sukienkę z mojej ulubionej koszulki zrobisz -powiedział łapiąc moje ręce.
-Przyznaj, że chciałeś sobie jeszcze popatrzeć -powiedziałam przekręcając się na brzuch i kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
Chłopak położył rękę na mojej głowie, głaszcząc mnie po włosach.
-O której i gdzie musisz być -zapytał.
-W sumie to jutro mam dzień wolny od wszystkiego, więc jak będziesz miał mnie dość, to mnie wywieziesz -powiedziałam jeżdżąc palcami po linni jego mostka.
-No to cudownie. A teraz może czas się kłaść spać?
Jęknęłam niezadowolona, po czym podciągnęłam się wyżej, tak aby ułatwić sobie dostęp do jego ust.
-Ale ja nie chcę spać -powiedziałam całując go, po czym zaczęłam schodzić nimi na jego szyję i przełożyłam nogę przez brzuch.

Patric?