wtorek, 25 lutego 2020

Od Scotta cd Hailey

Spojrzałem na dziewczynę, po czym podążyłem za jej spojrzeniem.
-No to chodź -powiedziałem uśmiechając się do niej i zgasiłem papierosa w pobliskim śmietniku.
Dziewczyna zklaskała radośnie, po czym złapała mnie za ręke ciągnąc w kierunku waty. Zakupiliśmy watę i rozsiedliśmy się na pobliskiej ławce. Siedzieliśmy gadając o głupotach, gdy rozległ się dzwonek mojego telefonu. Wyjąłem telefon i zerknąłem na wyświetlacz. Odebrałem, obejmując Hai. Oczywiście zadzwoniła "ulubiona" rudowłosa mojej dziewczyny, z małą prośbą. Chcieli pojutrze wyrwać się na randkę, więc poprosiła, abym został z małą. Oczywiście przystałem na to. Gdy skończyłem rozmawiać, spojrzałem na Hailey, która siedziała z jakąś dziwną miną.
-Co jest? -Zapytałem odrywając kawałek waty.
Hailey uniosła brew, patrząc na mnie jakbym zadał najbardziej oczywiste pytanie świata.
-Nic, tylko zastanawiałam się, czy już będziesz do niej leciał czy za moment. Zazwyczaj tak się kończył telefon od Sofii.
-Zazwyczaj tak wyglądało, ale jak obiecałem wprowadzam zmiany. Nie będę biegał do niej za każdym razem i ona jest tego świadoma. Jednak raz na jakiś czas wypadało by dać jej wolny chociaż wolny wieczór. Ty w tym czasie możesz skoczyć gdzieś z koleżankami się zabawić, ponieważ nie oczekuję od ciebie tego, abyś zgrywała dobrą ciotkę. Wiem, że nie jest to dla ciebie łatwa sytuacja, dlatego daję ci czas na przyswojenie tego. Jednak moja uwaga należy też do małej. A chyba do tej pory nie możesz narzekać na brak mojego zainteresowania tobą?
Dziewczyna westchnęła łagodniejąc, po czym powiedziała:
-Nie, nie mogę narzekać. I nie jest też tak, że nie widzę, że się starasz wszystko pogodzić, ale... Nie będę ukrywać, że mam problem z Sofii, a nie małą. Nigdy nie wiesz co jej odbije.
Zacisnąłem usta, powstrzymując komentarz, że przez te pół roku, to mi bardziej przychodzły nienajlepsze pomysły.
-No wiesz, jeśli potrzebujesz potwierdzenia, że jestem całkowicie twój, to mogę tu zaraz paść przed tobą na kolana i się oświadczyć. Ja tam jestem gotowy...
Zaczął się podnosić na co dziewczyna ze śmiechem próbowała mnie powstrzymać. W końcu zdecydowaliśmy wrócić do domu. Hai w pewnym momencie zaczęła pocierać ramiona, więc bez słowa zdjąłem swoją bluzę i narzuciłem jej na plecy mimo jej sprzeciwów. Po powrocie pod blok zatrzymałem się przy skrzynce, prosząc Hai aby zapieła smycz Lucky'emu i wypuściła go. Zapytałem piętnastoletniego sąsiada z dołu, czy nie chciałby znowu dorobić i nie zabrałby Lucky'ego na spacer, gdy wyjdzie ze swoim pupilem. Chętnie na to przystał. Przejrzałem pocztę czekając na psa. Westchnąłem widząc pismo z sądu. Z jednej strony, w końcu ten dupek odpowie za to co zrobił. Z drugiej dziewczyny znowu będą musiały wracać do tych przeklętych chwil. Po oddaniu zwierzaka wróciłe do mieszkania. Hailey siedziała w salonie. Rozsiadłem się obok niej, podając jej list bez słowa. Otworzyła go szybko, wczytując się w jego treść. Objąłem ją ramieniem przyciągając ją do siebie. Przez resztę wieczoru siedziała dość mocno nie w humorze. W końcu podniosłem się z kanapy i poszedłem ogarnąć nam jakąś kolację. Niedługo potem blondynka przyszła do mnie i objęła mnie, przytulając się do moich pleców.
-Co tam piękna? -Zapytałem nie przerywając gotowania.
-Musiałam zobaczyć na własne oczy, że zrobisz coś więcej niż kanapki.
-No wiesz co? Jak możesz mnie tak nie doceniać -powiedziłem odwracjąc się do niej i pocałowałem ją krótko, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. -To zapewne młody wrócił z Lucky'm. Skoczysz zobaczyć?
Dziewczyna wyszła z kuchni aby odebrać psa, a ja wróciłem do robienia kolacji. Jednak tę czynność przerwał mi dźwięk wiadomości. Podniosłem telefon, będąc święcie przekonany, że to Ruda coś wymyśliła, jednak wywrociłem oczami na widok innego imienia. Do niektórych poprostu pewne rzeczy nie docierają. I jedną z tych osób jest zdecydowanie jest moja filmowa partnerka, która nie rozumie prostego przekazu. Między nami nic nie będzie i natychmiastowo kończymy ten krótki romans. Odłożyłem ponownie telefon, wyciągając patelnie z szafki, akurat gdy Hai wróciła do kuchni. Zabrała się od razu do przeszukiwania szafek w celu znalezienia wina. W końcu rezległ się zwycięski okrzyk blondynki. Parsknąłem śmiechem widząc jej zadowolenie.
Zjedliśmy kolację, po czym rozwaliliśmy się wygodnie na kanapie. Mimo teoretycznie luźniej atmosfery, czułem jaka jest spięta. Wyjąłem jej kieliszek z dłoni i odłożyłem go na stolik, co spotkało sie z jej zdezorientowanym spojrzeniem.
-Co ty robisz? -Zapytała marszcząc brwi.
-Kochanie, nie będę narażał na zalanie winem mojej ulubionej kanapy -prychnąłem.
Przyciągnąłem ją bliżej siebie, całując ją. Czułem jednak, że ciężko jej się "odłączyć" od myśli. Owszem wplotła dłoń w moje włosy jednak wciąż zdawało mi się, że dziewczyna jest myślami gdzieś daleko. Puściłem ją w końcu po czym bezceremonialnie wyszedłem z salonu. Wróciłem po paru minutach i ustałem przed zdezorientowaną dziewczyną.
-Wstawaj. Zrobiłem ci gorącą kąpiel, na te twoje nerwy.
-Jest tylko jeden problem- powiedziała poważym tonem, chcąc mimo wszystko się ze mną podrażnić. -Niekoniecznie chce mi się wstać -powiedziała niewinnie.
Westchnąłem jedynie po czym chwyciełem ją szybko na ręce w stylu panny młodej i ruszyłem do łazienki. Objęła mnie za szyję, drażniąc nosem moją szyję. Gdy wszedlem do pomieszczenia postawiłem ją na podłodze, jednak Hai nie zamierzała puścić mojej szyi. Wywróciłem oczami.
-Ty wskakuj do wanny, a ja pójdę po kieliszki -powiedziałem cmokając ją, po czym uwolniłem się z jej objęć.
Wszedłem z łazienki udając się do salonu. Sprawdziłem telefon, który pokazywał trzy nowe wiadomości. Odczytałem je, jednak darowałem sobie nawet odpisywanie na nie. Dolałem wina do kieliszka Hailey, przy okazji uzupełniając swój, po czym wróciłem do łazienki. Dziewczyna leżała już wygodnie z przymkniętymi oczami. Przykucnąłem przy wannie, podając jej kieliszek, swój stswiając na podłodze i oparłem się ramionami o krawędź wanny. Uśmiechnęła się do mnie, po czym ponownie przymknęła oczy. Obserwowałem jej profil, gdy opowiadała mi o czymś, jednak nie bardzo mogłem uchwycić, o czym ona właściwie do mnie mówi. Widziałem jak całe spięcie z niej powoli schodzi.
-A ty co? Masz zamiar teraz się tak na mnie gapić, zboczeńcu? -Powiedziała odwracając się w moją stronę i wyrwała mnie z zamyślenia.
Uśmiechnąłem się do niej krótko, głaszcząc ją po policzku.
-Ja zboczeńcem? Gdzieżby znowu, w tym momencie to mnie obrażasz, skarbie.
-A kto rano się na mnie praktycznie rzucił? -Zapytała cwano.
Otworzyłem usta czekając aż przyjdzie mi jakiś argument, ale nic mi nie przyszło do głowy. Dziewczyna parsknęła śmiechem, a za nią zrobiłem to samo.
-Dobrze, już dobrze. Idę, a ty się relaksuj -powiedziałem prostując się i cmoknąłem ją krótko w czoło.
Hailey?