wtorek, 11 sierpnia 2020

Od Scotta cd Hailey

wzdychając ciężko widząc, że nie źle mi się przysnęło. Przeciągnąłem się, krzywiąc na się na dźwięk prostowanych kości i ruszyłem do salonu. Hailey siedziała na kanapie bawiąc się z Hiro, lecz odwróciła się w moją stronę, gdy usłyszała moje kroki i obdarzyła mnie promiennym uśmiechem. Przechyliłem się nad oparciem kanapy i pocałowałem ją krótko w skroń.
-Drzemka była udana?
-Oh jak najbardziej tak. Chociaż powiem ci, że nie najlepiej to rozegrałaś -powiedziałem siadając obok niej. Uniosła brew nie wiedząc o co mi chodzi. -Jakbyś mnie tu przyciągnęła to ja bym się przespał, a ty byś miała swoją ulubioną poduszkę.
Zaśmiała się, zdejmując z siebie kota, po czym wpakowała się mi okrakiem na kolana. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, obejmują ją w talii i całując ją krótko. Mruknęła cicho, a jej ręce wylądowały na moich barkach.
-I co, lepiej teraz panu?
-Zdecydowanie, ale i tak twierdzę, że wcale nie było by tak źle, bez tej drzemki -odparłem, uśmiechając się do niej. -Ale z twoimi argumentami nie mam co dyskutować...
-Coś się dzieje? -Zapytała przenosząc dłonie na moje policzki, patrząc mi w oczy.
-Nic się nie dzieje, kotku. Po prostu kiepska noc. Chciałem, abyś była zadowolona z wieczoru, więc jak to ja się nakręciłem. I wszystko -powiedziałem, na co zrobiła powątpiewającą minę. -No dobra, może jeszcze lekkie przemęczenie. Nie mogę się doczekać, kiedy skończymy kręcić i w końcu będę mógł się odciąć od pewnej wariatki.
Hai parsknęła lekko, na co uniosłem brew.
-Od paru lat nie możesz się jednej pozbyć i masz nadzieję, że tym razem będzie łatwo?
Wywróciłem oczami, przyciągając ją bliżej siebie.
-Oby tym razem poszło lepiej. Ogólnie to mam talent do przyciągania wariatek... -blondynka uniosła brew. -Nie miało to aż tak zabrzmieć. Czekaj, zaraz wyjdę z tego z twarzą, za nim tak się pogrążę tak bardzo, że zmienisz zdanie -dodałem szybko, zdając sobie sprawę, jak to zabrzmiało. Hai przygryzła wargę w rozbawieniu, czekając co wymyślę. -Nie, niestety moja kreatywność umarła po przygotowaniu zaręczyn. Wiem tylko jak się pogrążyć...
-Lepiej udam, że odebrałam to tak, jak chciałeś, czyli że mnie w to nie wliczasz.
Nachyliła się przyciągając mnie za kark do siebie. Drażniła się ze mną przez moment, aż w końcu złączyła nasze usta.
-Chociaż wiesz co, ty też do końca normalna nie jesteś. W końcu chcesz za mnie wyjść...
-Wiesz ty co? -Odparła uderzając mnie w pierś. -Jeszcze mogę się rozmyślić.
-O nie moja droga, teraz odmowy to ja nie przyjmuję.
Hai?