poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Od Scotta cd Hailey

Z błogiej krainy snu wyrwał mnie pisk i coś ciężkiego co wylądowało prosto na moim brzuchu. Zerwałem się jak oparzony, a moim oczom ukazała się zadowolona twarzyczka mojej siostrzenicy.
-Wujek wstawaj, bo babcia powiedziała, że jeśli pośpisz jeszcze trochę to dostaniesz do jedzenia jedynie siano -powiedziała szczerząc się jak największe zło tego świata, po czym wybiegła z pokoju.
Zwlekałem się niechętnie z łóżka i zgarnąłem swoje ciuchy. Ogarnąłem się szybko, ogoliłem i przebrałem się w wybrane ciuchy. Zwlekałem się na dół, do kuchni, gdzie zgromadził się prawie cały obecny pierwiastek żeński. Wchodząc rzuciłem jedynie:
-Witam szanowne damy -a moje kroki skierowałem prosto do Hai, całując ją na przywitanie.
Wysunąłem krzesło obok niej i rozsiadłem się na nim, opierając jedną rękę o krzesło dziewczyny.
-No kogoż to moje ślepe oczy widzą -rzuciła sarkastycznie babcia.- Królewicz zwlókł swój ciężki zad.
Podniosła się od stołu i przechodząc obok mnie zdzieliła mnie ścierką przez czuprynę.
-Z małą pomocą -powiedziałem wypinając język do Marry.
Dziewczynka wyszczerzyła się dumna ze swojego czynu wśród śmiechu kobiet.
-Za karę zabierzesz swojego szwagra i pójdziecie do sąsiada, bo dzwonił, że ma dla nas żywą choinkę. Więc przywleczecie ją tu-powiedziała stawiając przede mną talerz ze śniadaniem.- A my z dziewczynami skończymy szykować jedzenie. A i twoi rodzice będą wieczorem i nawet wypuścili z kliniki.
-No to super-powiedziałem biorąc się za jedzenie. 

Hailey?