piątek, 23 października 2015

Od Ann

Wstałam, ubrałam się, umyłam. Jak co dzień. Dzisiaj czułam się wyjątkowo świetnie. Dawno tego nie czułam. Poszłam do brata obudzić go.
- Czego ty chcesz? Jest dopiero 7.oo - odparł wstając z łóżka.
- Dopiero? Ty masz iść na 8.oo do firmy! Kurde! Takie podziękowanie za to, że cie pilnuję. - powiedziałam lekko naburmuszona.
- Jezuuu, ale ty z ciebie fochaczka. Heh, mówiłaś mi, że wczoraj wieczorem dzwonił do ciebie twój agent. - powiedział.
- No dzwonił. Ale to tylko o jakieś bzdety.
- Ta... Ann, poza tym ja mam DZISIAJ WOLNE. - oznajmił - Nie wiesz?
- ... Nie wiedziałam. W takim razie ubieraj się i idziesz ze mną na zakupy!
Nic nie mówił, ale wiedziałam o co mu chodzi. To typowe "daj mi spokój", ale co tam.
Po jakiejś godzinie byliśmy w galerii. Latałam po sklepach jak opętana. Przez przypadek wpadłam na jakąś dziewczyne. Obie upadłyśmy. Podbiegł Scott.
- Nic ci nie jest Gwen? - podał jej rękę i patrzył się na nią maślanymi oczami.
- Nic, nic... A to zapewne twoja siostra? - odwróciła wzrok i skierowała go w moją stronę.
- Tak. Jestem jego siostrą, a ty to kto? - spytałam się.
- Jestem Gwen, przyjaciółką Scotta. A ty?
- Ann. Oj chyba coś powiem Scott - powiedziałam ironicznie.
- Ani się waż! - krzyknął wkurzony chłopak.
- O co chodzi? - spytała się rozkojarzona Gwen.
- Nic już. A tak w ogóle co ty tu robisz?
-...
<Gwen? Sry, wenus brakus C: >