środa, 1 marca 2023

Od Patrica cd Gwen

 Popatrzyłem na dziewczynę, doskonale zdając sobie sprawę, jak ciężką sprawą będzie dla niej konfrontacja z rodziną. Uważam, że należy się jej każde dobro tego świata i zrobiłbym wszystko, aby jej ulżyć.

-Chyba nie mam innego wyboru - odparłem, kładąc rękę na jej policzku i gładząc go. 

Nachyliłem się delikatnie w jej stronę, składając pocałunek na jej czole. Wtuliła się we mnie, jednak tę chwilę przerwał Potter, który oparł się o nas łapkami, próbując uzyskać naszą uwagę. 

-Co mały atencjuszu? - zapytałem, głaszcząc go po główce. 

Gwen jedynie się zaśmiała. Odsunęliśmy się od siebie i ponownie chwyciłem jej dłoń, po czym ruszyliśmy w kierunku domu. Zaczynał wiać chłodny wiatr, co sprawiło, że spacer stawał się coraz mniej przyjemny.  Także chmury pociemniały,można było się zatem domyślać, że zwiastuje to nadchodzącą burzę. Na nasze szczęście do domu nie było już daleko, więc szanse, że zdążymy przed opadami były duże. 

-Chyba zanosi się na burzę - stwierdziłem. 

-Wszystko na to wskazuje, pośpieszmy się, nie chcę żeby Sena byłą sama - powiedziała, nieco przyśpieszając i ciągnąc mnie za rękę. 

Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się do niej, podążając za nią. Kilka minut później weszliśmy do klatki, poprosiłem dziewczynę, aby poczekała chwilę z Potterem na dole, a sam udałem się w pośpiechu do mieszkania po kluczyki do samochodu. Ja także nie chciałem zostawiać swojego pupila samego, w razie gdyby miała rozpętać się burza, a nie było takiej konieczności. Chwilę później byłem już z nimi. Zjechaliśmy do garażu i wsiedliśmy do auta. Gwen usadowiła Pottera pod swoimi nogami. Kiedy wyjechaliśmy z garażu na dworze zrobiło się nieco ciemniej, od burzowych chmur, z których zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. Włączyłem wycieraczki i ruszyłem drogą do domu Gwen. Dziewczyna niemal od razu dobrała się do Spotify w moim telefonie, aby puścić wybraną przez siebie muzykę. Spojrzałem na nią po chwili i posłałem jej ciepły uśmiech, kiedy widziałem że na mnie patrzy. 

-Jutro rano mam zajęcia, ale proponuję zobaczyć się wieczorem - powiedziałem, spoglądając na nią kątem oka. 

-W porządku, ale może tym razem to ty zaszczycisz mnie swoją obecnością, tak dla odmiany - zaproponowała. 

-Jak tylko sobie życzysz, daj mi znać o której - odparłem, uśmiechając się pod nosem. 

Spojrzałem jeszcze kątem oka na Pottera, który ucinał sobie drzemkę, opierając głowę o nogę blondynki. Deszcz zaczynał padać coraz mocniej, nieco zagłuszając swoim dźwiękiem muzykę lecącą z głośników.  Widząc, że Gwen sięga ręką, w stronę pokrętła od głośności, uprzedziłem ją i sam nieco zwiększyłem głośność. Uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością. Niedługo później zaparkowałem pod jej miejscem zamieszkania i odwróciłem się w jej stronę. Deszcz ciągle padał, nic nie zachęciło do wyjścia z pojazdu. 

-Lepiej chyba nie będzie - mruknęła, patrząc na to, co jest za oknem i krzywiąc się. 

-Z cukru nie jesteś - zaśmiałem się. 

-W takim razie do jutra - oznajmiła, nachylając się w moją stronę, aby dać mi buziaka. 

Na odchodne posłała mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, choć każdy jej uśmiech był piękny, i pogłaskała Pottera po głowie, po czym wysiadła z auta i pobiegła do klatki. 


Gwen?