Popatrzyłem na dziewczynę z lekkim smutkiem w oczach. Objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem bliżej siebie.
-Jeszcze pięć minut, a potem mogę cię odwieźć - oznajmiłem, uśmiechając się delikatnie w jej stronę.
Dziewczyna westchnęła i przewróciła oczami z niedowierzaniem. Pocałowałem ją w czubek głowy, ręką gładząc jej udo. Po krótkiej chwili uniosłem lekko jej brodę, chwytając ją delikatnie za policzek i całując jej usta. Dziewczyna oddała pocałunek, chwytając mocniej moją koszulkę. Niedługo później znów oparła swoją głowę o moje ramię, a ja znów mocno ją do siebie przytuliłem. Będzie mi jej brakować przez ten tydzień.
-Musimy się zbierać, Patric -mruknęła.
-Jak trzeba to trzeba - odparłem.
Podnieśliśmy się z wygodnej kanapy i skierowaliśmy się w kierunku wyjścia. Ubrałem na siebie bluzę i pierwsze, stojące z brzegu buty. Zgarnąłem z półki klucze do domu i kluczyki do samochodu, po czym opuściliśmy mieszkanie. Kilka chwil później znaleźliśmy się w samochodzie. Gwen rozsiadła się wygodnie na siedzeniu pasażera, a ja zająłem miejsce za kierownicą. Całą drogę popychaliśmy pierdoły, na moje szczęście straciliśmy jeszcze trochę czasu w korku. Ulokowałem swoją dłoń na jej udzie, skupiając wzrok w przedniej szybie. W końcu dojechaliśmy pod blok, w którym mieszkała blondynka. Odwróciłem się lekko w jej stronę, zatrzymując samochód.
-Dzięki, do zobaczenia - uśmiechnęła się do mnie, nachylając się lekko w moim kierunku.
-Mam nadzieję, że jak najszybciej - odparłem, także niwelując odległość między nami i składając pocałunek na jej ustach.
-Ja też - mruknęła cicho, bawiąc się swoimi palcami.
Popatrzyłem na nią smutno, łapiąc ją za dłoń i ściskając delikatnie.
-Pa - odparła, również zaciskając swoją dłoń nieco mocniej, po czym otworzyła drzwi i wyszła, a ja udałem się w drogę powrotną do domu.
Gwen?