Uśmiechnęłam się lekko na jego gest, po czym zabrałam się do realizacji zamówienia. Po chwili chłopak dołączył do mnie zajmując się kolejnym klientem. Ruch jak panował w tym miejscu był nie do wyobrażenia. Robiło się coraz ciaśniej, a we dwoje nie byliśmy w stanie ogarnąć roboty. Ale już się szykowały zmiany. Szefostwo planowało przenieść się do większego lokalu oraz a przede wszystkim zatrudnić nowe osoby do pracy.
-Słyszałeś już najnowsze wieści? -Zapytałam, zerkając na niego podczas parzenia kawy. -Koniec naszych wspólnych zmian. Przynajmniej na jakiś czas
-Jak to? -Zapytał wkładając szklankę w ekspres.
-Przyjęli cztery nowe osoby i ktoś musi je przeszkolić -odpowiedziałam zabierając gotową kawę i zaniosłam ją klientowi, po czym wróciłam do chłopaka. -Oczywiście wszyscy nagle mają dwieście spraw, albo nie mają cierpliwości i zostałam tylko ja. Więc najbliższe dni spędzę z nimi.
Chłopak wyprostował się zabierając kubek i zaniósł go, po czym wrócił do mnie. Stanął z poważną miną, zakładając ręce na piersi.
-Tylko niech ci nie przyjdzie do głowy, kogoś tam podrywać -odparł poważnym tonem.
-Oj tam nie masz się o co obawiać -powiedziałam całując go krótko w policzek. -W dodatku myślę, że to któraś z dziewczyn obmyśliła taki cwany plan, aby się do ciebie dobrać -powiedziałam równie poważnym tonem, na co on popukał się palcem w czoło.
Zaśmiałam się, dając mu pstryczka w nos, po czym wróciliśmy do swoich zajęć. Ruch w końcu zaczął maleć, dzięki czemu można było w końcu zwolnić obroty. Ja naprawdę nie mam pojęcia, jakim cudem przewalało się tu tyle osób. Pożegnaliśmy ostatniego klienta i zabraliśmy się za sprzątanie lokalu oraz oczekiwaliśmy upragnionego przybycia naszej szefowej. Kiedy tylko się pojawiła zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy przed lokal. Patric przyciągnął mnie do siebie całując w usta. Objęłam go w pasie, po czym po zakończonym pocałunku oparłam głowę, o jego ramię.
-I jakie plany na resztę wieczoru? -Zapytałam unosząc lekko głowę, aby na niego spojrzeć.
-Przede wszystkim zakupy, bo zaczyna straszyć mi w lodówce, a potem... A potem to w sumie żadne. A co? -Mruknął przybliżając się jeszcze bardziej. -Masz ochotę wpaść.
-Moja ochota niestety jest daleka od możliwości -westchnęłam, głaszcząc do po policzku. -Wracam do domu i siadamy sprawozdania z badań. Także niestety wypad do ciebie dziś odpada.
Patric?