piątek, 1 listopada 2019

Od Gwen cd Patrica

Uśmiechnęłam się lekko na jego gest, po czym zabrałam się do realizacji zamówienia. Po chwili chłopak dołączył do mnie zajmując się kolejnym klientem. Ruch jak panował w tym miejscu był nie do wyobrażenia. Robiło się coraz ciaśniej, a we dwoje nie byliśmy w stanie ogarnąć roboty. Ale już się szykowały zmiany. Szefostwo planowało przenieść się do większego lokalu oraz a przede wszystkim zatrudnić nowe osoby do pracy.
-Słyszałeś już najnowsze wieści? -Zapytałam, zerkając na niego podczas parzenia kawy. -Koniec naszych wspólnych  zmian. Przynajmniej na jakiś czas
-Jak to? -Zapytał wkładając szklankę w ekspres.
-Przyjęli cztery nowe osoby i ktoś musi je przeszkolić -odpowiedziałam zabierając gotową kawę i zaniosłam ją klientowi, po czym wróciłam do chłopaka. -Oczywiście wszyscy nagle mają dwieście spraw, albo nie mają cierpliwości i zostałam tylko ja. Więc najbliższe dni spędzę z nimi.
Chłopak wyprostował się zabierając kubek i zaniósł go, po czym wrócił do mnie. Stanął z poważną miną, zakładając ręce na piersi.
-Tylko niech ci nie przyjdzie do głowy, kogoś tam podrywać -odparł poważnym tonem.
-Oj tam nie masz się o co obawiać -powiedziałam całując go krótko w policzek. -W dodatku myślę, że to któraś z dziewczyn obmyśliła taki cwany plan, aby się do ciebie dobrać -powiedziałam równie poważnym tonem, na co on popukał się palcem w czoło.
Zaśmiałam się, dając mu pstryczka w nos, po czym wróciliśmy do swoich zajęć. Ruch w końcu zaczął maleć, dzięki czemu można było w końcu zwolnić obroty. Ja naprawdę nie mam pojęcia, jakim cudem przewalało się tu tyle osób. Pożegnaliśmy ostatniego klienta i zabraliśmy się za sprzątanie lokalu oraz oczekiwaliśmy upragnionego przybycia naszej szefowej. Kiedy tylko się pojawiła zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy przed lokal. Patric przyciągnął mnie do siebie całując w usta. Objęłam go w pasie, po czym po zakończonym pocałunku oparłam głowę, o jego ramię.
-I jakie plany na resztę wieczoru? -Zapytałam unosząc lekko głowę, aby na niego spojrzeć.
-Przede wszystkim zakupy, bo zaczyna straszyć mi w lodówce, a potem... A potem to w sumie żadne. A co? -Mruknął przybliżając się jeszcze bardziej. -Masz ochotę wpaść.
-Moja ochota niestety jest daleka od możliwości -westchnęłam, głaszcząc do po policzku. -Wracam do domu i siadamy sprawozdania z badań. Także niestety wypad do ciebie dziś odpada.
Patric?