Zdziwiła mnie lekkość, z jaką dziewczyna mi to oznajmiła.
-Oh, okej w takim razie będę pamiętać, aby przenosić cię przez wszelkie kałuże – zaśmiałem się, a dziewczyna wraz ze mną.
-Ja wciąż czekam – oznajmiła z powagą mi się przyglądając.
-Okej, okej -odparłem – Kiedy byłem dzieckiem, rodzice byli strasznie zajęci pracą, praktycznie nie poświęcali mi czasu. Prawie każdy dzień spędzałem z babcią, gdyż żadna z wynajmowanych przez rodziców niania mi nie pasowała.
-Wybredny byłeś – mruknęła z rozbawieniem.
-To jeszcze nie koniec – westchnąłem. - Pewnego dnia, padał deszcz, pogoda była wprost okropna. Późnym wieczorem w drodze do domu mieli wypadek, czołówka z tirem. Nie było szans na przeżycie. Od tego czasu mieszkałem z babcią, której tak w zasadzie zawdzięczam cały trud wychowania mnie – oznajmiłem, uśmiechając się na myśl o babci.
-O – powiedziała, przyglądając mi się ze smutkiem – przykro mi, jeśli nie chciałeś się tym dzielić.
-Spoko, to było dawno, a babcia wciąż ma się dobrze. Jeśli mam być szczery to ona pierwszy raz zabrała mnie na to ciasto cytrynowe, które jedliśmy ostatnio – odrzekłem.
-Skarb kobieta – zaśmiała się – napijemy się jeszcze? - zapytała biorąc do ręki butelkę.
-Jak sobie życzysz – powiedziałem, wyciągając kieliszek w jej kierunku.
Juliette uzupełniła nasze kieliszki i odstawiła butelkę na stolik przed nami. Wlepiła swój wzrok w telewizor i oglądała lecące akurat reklamy. Przyglądałem się jej kątem oka, ciesząc się, że udało mi się poprawić jej humor oraz że uśmiech znów gościł na jej twarzy. W pewnej chwili dziewczyna zaczęła chichotać. Spojrzałem na nią, posyłając jej zdezorientowane spojrzenie.
-Widziałeś ta reklamę? Już naprawdę nie mają czego wymyślać – odparła.
-Gadająca krowa, to ci dopiero – zaśmiałem się.
-Nie wiem jak ty, ale ja marzę o mleku od gadającej krowy – westchnęła, udając rozmarzenie.
-Oh, ależ oczywiście, ja za to marzę o tym, aby komuś wytatuować jej podobiznę – odrzekłem, starając się ją naśladować.
Alkohol ewidentnie wywierał coraz większy wpływ na nasze zachowania, skoro tematy naszych rozmów zeszyły na gadające krowy, interesujące.
-Boże, posiadacz tego tatuażu musiałby być najszczęśliwszym człowiekiem na świecie – zawołała.
-Nie mogę zaprzeczyć. Hej Yui, a wiesz co robi skejter w toalecie? - zapytałem, patrząc na nią.
-Zaskocz mnie, Joe.
-Szaleje na desce! - oznajmiłem dumnie, a dziewczyna niemal od razu wybuchnęła śmiechem.
-To było tak okropne, że aż śmieszne – wydusiła przez śmiech.
-Oj no wiesz, uraziłaś moje uczucia – fuknąłem, łapiąc się za serce i udając oburzenie.
Yui?