- Wcale że nie! - uniosłam się - żart jest udany, gdy druga osoba się zaśmieje. Nawet wtedy, gdy jest okropny - wygłosiłam, wyprostowując się z dumą. - Więc się nieeee obrażaj - przeciągnęłam, dolewając nam alkoholu do kieliszków.
Swoją porcję wypiłam niemal od razu, po czym ciężko opadłam na ramię chłopaka.
- Ten typ był tak obleśny.. - stwierdziłam, wykrzywiając twarz z obrzydzenia - dobrze, że miałam glany. Tak mocno go kopnęłam w krocze, że dzieci już raczej mieć nie będzie. - dodałam z chorą satysfakcją w głosie.
- Prawie to poczułem. Ała - odparł chłopak z powagą w głosie - ale dobrze mu tak.
- Nie ma litości.
Dźwignęłam się z kanapy, chwyciłam pilot i przełączyłam telewizor na kanał z muzyką, po czym bez skrępowania zaczęłam poruszać się w rytm lecącej piosenki.
- Mam tyle energii! - wykrzyknęłam, wyrzucając ręce w górę -włączył mi się tryb dziesięciolatki. Lepiej uważaj, Joe Riggs'sie - posłałam mu rozbawione spojrzenie. Nie wyglądało na to, żeby mój towarzysz miał równie duże zapasy energii co ja. Niemalże leżał na kanapie i cały czas się śmiał.
- Z czego się śmiejesz? - wyjąkałam, stając przed nim bez ruchu.
- Z ciebie - wydusił przez śmiech.
- Prosisz się o nauczkę - zmrużyłam powieki, uderzając pięścią o dłoń.
- Nie masz ze mną szans krasnalu - chwiejnie podniósł się z kanapy, i nagle znaleźliśmy się naprzeciwko, bardzo blisko siebie.
Czując się nieco podpuszczona, skoczyłam na chłopaka i powaliłam go z powrotem na mebel. Wydał z siebie jęk zaskoczenia, po czym podniósł mnie i przełożył sobie przez ramię. Ze wszystkich sił wymachiwałam rękoma i nogami, ale Joe był nieugięty.
- To nie fair - wymruczałam.
- Puszczę cię, jak przeprosisz za twój atak - powiedział, kołysząc się w lewo i w prawo, przez co moje bezwładne ciało bujało się jak opętane, w szczególności głowa.
- W życiu! - wykrzyknęłam, próbując chwycić się czegokolwiek.
- No to idziemy do łóżka - zaśmiał się triumfalnie i trochę przerażająco, po czym ruszył w głąb mieszkania.
Joe? XD