piątek, 1 listopada 2019

Od Joe cd Juliette

Podszedłem do dziewczyny, podając jej blanta wraz zapalniczką, a sam udałem się na szybkości po talerzyk na kiepy.
-Rozsądnie - oznajmiła, biorąc potężnego bucha.
Przejąłem skręta od dziewczyny sam się zaciągając. To zdecydowanie był dobry towar, cóż Hoke jak zwykle mnie nie zawiódł. Oczywiście nie żebym palił to jakoś namiętnie, ale czasem fajnie było się przy tym odprężyć. Staliśmy przy oknie na zmianę zaciągając się używką. Niedługo później zaczynałem czuć jej wpływ w swoim umyśle.
-Dobre to - stwierdziła.
-Niezastąpione, niezawodne źródło - odparłem.
W końcu wypaliliśmy wszystko, co się dało. Zamknąłem okno, uprzednio zabierając z niego naczynie, które zostało tymczasową popielniczką. Spojrzałem na dziewczynę i jej mocno poszerzone źrenice. Zaśmiałem się na ten widok, ona również.
-Masz teraz oczy jak kot ze Shreka - stwierdziła.
-Ty wcale nie jesteś lepsza - odparłem, chwytając jej dłoń i ciągnąc za sobą - chodź za mną, stworzymy coś.
 Dłuższą chwilę chodziliśmy, aby w końcu wychodzić upragniony przeze mnie kształt swastyki.
-Którą godzinę już chodzimy? - zapytała, łapiąc mnie od tyłu za koszulkę, abym się zatrzymał.
-Dobre pytanie, bo chodzimy zaledwie dwie minuty. Ale moje gratulacje, właśnie wychodziliśmy swastykę - oznajmiłem poważnym tonem, aby po chwili razem z nią zacząć się śmiać.
-Jesteś nienormalny, co jeśli to znowu przyzwie Hitlera - westchnęła.
-Wtedy będzie jeszcze lepsza zabawa - stwierdziłem.
Ponownie rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie i zaczęliśmy poruszać najbardziej absurdalne tematy, usiłując wymyślić coś sensownego, jednak bezskutecznie, gdyż wciąż kończyło się to śmiechem. Po jakimś czasie wpływ używki zaczął z nas schodzić, a na jego miejsce pojawił się ogromny głód.
-Ale jestem głodna - stwierdziła.
-Chodźmy na kebaba, jest niedaleko całodobowy - zaproponowałem.
-Pysznie.
Ponownie zgarnęliśmy bluzy, które mieliśmy na sobie wcześniej i opuściliśmy mieszkanie. Świat w naszych oczach wciąż pozostawał zabawny, choć z upływem czasu coraz mniej. W końcu dotarliśmy do upragnionego miejsca, gdzie oboje zamówiliśmy największe możliwe kebaby.
-Nie mam pojęcia, jak zamierzasz to w siebie wcisnąć - powiedziałem, patrząc na nią, kiedy otrzymaliśmy swoje zamówienia.
-Gastro rządzi się swoimi prawami - mruknęła.
Z kebabami w rękach ruszyliśmy w drogę powrotną. Zdecydowaliśmy się wracać przez park. Jednak stwierdziliśmy, że na dłuższą metę chodzenie z tak wielkim kebabem nie jest najwygodniejsze, więc usiedliśmy na ławce na pobliskim placu zabaw.

Juliette?