- Na alkohol zawsze jestem chętna - uśmiechnęłam się szeroko - ale to trochę później.
Chłopak przytaknął mi z uśmiechem, po czym oby dwoje zamilknęliśmy na dokładnie półtorej godziny, w najlepsze wciągnięci filmem. Komedia była na prawdę bardzo dobrze zrobiona, a przede wszystkim, faktycznie bawiła.
Gdy seans się skończył, na dworze panowała ciemność, jednak ani mnie, ani mojemu towarzyszowi nie spieszyło się do spania. Przez jakiś czas z zapałem komentowaliśmy film i sprzeczaliśmy się o to, czyja rola była odegrana najlepiej.
Mimo, że znaliśmy się tak krótko, zaczynałam czuć się bardzo swobodnie w jego towarzystwie, a on był dla mnie wyjątkowo miły i pomocny.
- To może skoczę po wino - stwierdził z uśmiechem, przerywając trwającą ciszę. Już po chwili chłopak wrócił z butelką alkoholu i dwoma kieliszkami.
Nalał najpierw mi, potem sobie, po czym na raz wypiliśmy wszystko do dna.
- Mam nadzieję, że masz słabą głowę - powiedziałam, bawiąc się pustym już kieliszkiem.
- A dlaczego? - zapytał, unosząc brew.
- Bo ja nie mam. Ani trochę - parsknęłam śmiechem - będziesz musiał mnie pilnować, bo możliwe, że za chwilę moja racjonalna strona pójdzie spać.
- Nie ma sprawy, zaczynam przyzwyczajać się do roli twojego ochroniarza - puścił do mnie oczko, na co teatralnie złapałam się za serce. Po drugim kieliszku poczułam, że alkohol zaczął działać. Podobał mi się ten stan, moje myśli uspokajały się i odpływały.
- Niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że bardzo mało o tobie wiem. Powiem otwarcie, średnio mi się to podoba. Zdradź mi coś prawdziwego - wlepiłam spojrzenie głęboko w jego oczy, czekając na odpowiedź. Sama nie wiem czego oczekiwałam, może zdradzenia jakiegoś głębokiego sekretu albo opowiedzenia o przygodzie życia, albo po prostu o zdradzeniu kolejnego zainteresowania, o ile takie istniało.
- Pod warunkiem, że ty też mi coś opowiesz, a jako, że jesteś dziewczyną, to masz pierwszeństwo.
- Ale ja pierwsza zapytałam! - wyrzuciłam ręce do góry - nie jestem feministką - dodałam szybko.
- Ty pierwsza - na jego ustach pojawił się diabelski uśmieszek.
- Jako, że masz zniewalający uśmiech i ogólnie jesteś przystojny, to ci ulegnę. Pierwszy i ostatni raz, ma się rozumieć. - warknęłam, siadając wygodniej na kanapie.
- Oczywiście - uśmiechnął się delikatnie, i przez chwilę miałam wrażenie, że jego policzki się zaróżowiły. Doprawdy, urocze.
- A więc mogę ci zdradzić, że dwa lata temu miałam poważny wypadek, otóż zimą na jeziorze załamał się pode mną lód. Byłam w III stanie hipotermii i od tamtego czasu boję się postawić stopę nawet na zamarzniętej kałuży - wygłosiłam tak lekko, jakbym opowiadała dowcip najlepszemu przyjacielowi. - Teraz ty.
Joe?