Spojrzałem na Gwen z rozbawieniem. Sam nie wiedziałem czy bardziej
rozbawił mnie jej żart z osiągnięciem, czy może jednak komentarz na
końcu.
-Myślę, że bez najmniejszego problemu odnalazłabyś się w wymyślaniu nazw
osiągnięć w grach – zaśmiałem się, mierzwiąc delikatnie jej włosy.
-Zarobiłabym miliony, wszyscy chcieliby moich pomysłów – stwierdziła, zakładając na siebie kurtkę.
-Bez wątpienia. Po co ci jakaś biotechnologia, zacznij zarabiać wymyślając hasła reklamowe! - zawołałem.
-Dokładnie tak, jak mi dorzucisz do tego swoją grafikę to razem możemy podbić świat i zarobić miliony! - powiedziała ochoczo.
-Brzmi jak świetny pomysł – oznajmiłem – wiesz jak nie wyjdzie,
wykorzystamy swoje zdolności do stworzenia logo i reklamy zakładu
pogrzebowego, który otworzymy. W końcu ludzie umierają i będą umierać.
-To bardzo przedsiębiorcze podejście – odrzekła – choć lekko przerażające.
-Cóż, prawdziwe – uśmiechnąłem się, puszczając jej oczko.
-Nie da się ukryć – westchnęła.
-Masz jak wrócić do domu? - zapytałem – słyszałem jak gadałaś coś z tamtym gościem, o zepsutym samochodzie…
-Taak, samochodu nie zobaczę przez kolejne dwa tygodnie – westchnęła – jak zatem widzisz nie mam jak wrócić do domu.
-Podrzucę cię – zaproponowałem.
-Mogę się przejść – stwierdziła.
-Zimno jest, a spory kawałek masz, więc pozwól, że cię podrzucę. A jeśli
tak bardzo chce ci się spacerować, to możemy jechać do mnie i wyjść z
Potterem na spacer, poznacie się – oznajmiłem.
Gwen?