Skończyłam obsługiwać klienta, po czym odwróciłam się, aby zobaczyć,
czy chłopak się już ogarnął. Moje spojrzenie od razu napotkało
uśmiechniętego chłopaka. Odwzajemniłam uśmiech i podeszłam do niego.
-To co, możemy zaczynać? -Powiedziałam stając przed nim.
-Tak jest szefowo -powiedział salutując.
Zaśmiałam
się po czym zaprowadziłam chłopaka do ekspresu. Podałam mu plakietkę
,,Uczę się", którą przypiął do koszulki. W zamyśle miało to chronić
nowych pracowników przed tekstami w stylu szybciej i tak dalej, ale dla
niektórych pracowników był sygnał że mają nową siłę roboczą. Taki
niestety mamy świat.
-Parzenie kawy zaczynamy za każdym razem od przemycia lejka -powiedziałam wyciągając odpowiednią część i podałam mu ją.
Całe
szczęście z rana nie panował tu za duży ruch, więc mogliśmy zająć się
spokojnie nauką. Tłumaczyłam mu wszystko ile czego wsypywać czy wlewać, a
on powtarzał ruchy i uważnie słuchał. Od czasu do czasu przerywałam, by
obsłużyć śpieszącego się do pracy klienta. Całe szczęście chłopak
szybko łapał, więc była to kwestia wprawy. Wszystko wykonywał
samodzielnie słuchając jedynie moich wskazówek. Miał problem ze
zrobieniem wzorku z mleka na kawie, ale zawsze to była najgorsza część.
Sama uczyłam się tego z miesiąc. W końcu po jakiejś półtorej godziny
zarządziłam przerwę od nauki.
-A jak reszta współpracowników? -Zapytała, podczas gdy ja przecierałam blat.
-Raczej
są w porządku, ale za dużo to nie pogadasz. Albo same smutasy, albo
zadufane w sobie buce, ale nie szkodliwe. Ale na Sally musisz uważać.
Jest to największa suka jaka tu przychodzi. Ma się za królową tego
miejsca i często szuka osób, które ją wyręczą. Wszyscy wiedzą, że nie
jest tylko koleżanką szefa, a że nikt nie chce wylecieć... To wszyscy
milczą. Także lepiej nie mieć w niej wroga, a najlepiej unikać jej jak
ognia.
Patric?