Spojrzałam na wciąż wiszącego nade mną chłopaka.
-Wow, już prawie zapomniałam do czego potrafisz być zdolny – odparłam, uśmiechając się zadziornie i gładząc go po policzku.
-No widzisz kochanie, potrafię wiele więcej – stwierdził, całując mnie w czoło i znów kładąc się obok.
-Chciałabym to zobaczyć – stwierdziłam, poprawiając koszulkę i obracając się w jego stronę.
-Wszystko w swoim czasie, Słoneczko – odparł – dobranoc.
-Dobranoc – westchnęłam, obracając się plecami w jego stronę.
Średnio układało nam się w ostatnim czasie, wpływało na to wiele
czynników, choćby takich jak Sofii, czy jego brak chęci do robienia
czegokolwiek co wykraczałoby poza pocałunki. Bijąc się z myślami i
zastanawiając się co mogłoby poprawić naszą obecną sytuację, zasnęłam.
**
Rano obudziły mnie promienie słońca, wpadające do pokoju. No tak,
oczywiście zapomniałam zasłonić rolet. To był jedyny minus mieszkania w
tym pokoju, jeśli nie zasłonisz rolet, możesz być prawie pewien, że
słońce cię obudzi. Jęknęłam cicho, Scott jeszcze spał. Spojrzałam na
zegarek, który wskazywał godzinę siódmą piętnaście, jednak nie
satysfakcjonowała mnie ta godzina, jako godzina pobudki, nie czułam się
wyspana. Podniosłam się z łóżka i zasłoniłam rolety, następnie do niego
wracając. Przykryłam się kołdrą i wtuliłam w poduszkę, usiłując pogrążyć
się we śnie ponownie.
Po raz kolejny obudziłam się około dwie godziny później, chłopak leżał obok, już ubrany, sprawdzał coś w telefonie.
-Dzień dobry, śpiąca królewno – powiedział w moim kierunku.
-No cześć – odparłam, spoglądając na niego i usiłując wyczytać jakiekolwiek emocje w wyrazie jego twarzy.