Dziewczyna wysiadła z samochodu i pomachała mi, kiedy odjeżdżałem.
Niewątpliwie kolejnym powodem do polubienia jej była czapka Gryffindoru,
cóż muszę jej kiedyś przedstawić Pottera. Wróciłem do mieszkania i nie
rozbierając się odszukałem mojego czworonożnego przyjaciela, który w
najlepsze spał w mojej łazience i przypiąłem smycz do jego obroży. W
zimowe dni nie spacerowaliśmy zbyty długo, gdyż ani ja, ani on nie
czerpaliśmy z tego większej przyjemności. Lepiej siedziało nam się w
ciepełku. Spacer skończył się szybko, więc po powrocie do mieszkania
dolałem Potterowi świeżej wody, a sobie wstawiłem wodę na herbatę. Psiak
wypił kilka łyków wody, po czym udał się do mojego pokoju, gdzie zajął
miejsce na łóżku. Uśmiechnąłem się na ten widok i ze zrobioną herbatą
zasiadłem do biurka, z zamiarem ogarnięcia jakiegoś projektu, który
zadali mi na zajęcia. Całe szczęście zadanie nie było trudne, co
pozwoliło mi szybko skończyć. Podniosłem się z krzesła i wyszedłem do
salonu, gdzie zasiadłszy na kanapie włączyłem konsolę i postanowiłem się
nieco zrelaksować, grając w grę. Niedługo później usłyszałem powolne
człapanie Pottera, który władował się na kanapę i oparł swój pysk na
moich kolanach. Kochałem tego psa i to jaką cudowną więź stworzyliśmy
przez lata, był ze mną w najważniejszych momentach mojego życia, nie
wyobrażam sobie świata bez niego. Pogłaskałem zwierzaka po głowie i
wróciłem do gry. Moje myśli momentami wracały do nowo poznanej
blondynki, miałem szczerą nadzieję, że swoją jutrzejszą zamianę będę
dzielić właśnie z nią.
**
Kolejnego dnia miałem popołudniową zmianę, aż do wieczora, a rano
zajęcia. Po powrocie z uczelni wyprowadziłem na chwilę psa i położyłem
się na łóżku, z chęcią małej drzemki przed pracą. Mimo nastawionego
budzika oczywiście zaspałem. Poderwałem się z łóżka jak oparzony i jak
najszybciej przygotowałem się do opuszczenia mieszkania. Zgarnąłem
kluczyki do samochodu. Dawno nie śpieszyłem się tak bardzo. Jechałem
szybko, łamiąc chyba wszelkie możliwe przepisy ruchu drogowego, aby jak
najbardziej zmniejszyć czas mojego spóźnienia. Wpadłem pośpiesznie do
kawiarni, widząc rozbawioną moim przejęciem blondynkę.
-Wyglądasz jakbyś właśnie wstał – stwierdziła, spoglądając na mnie, podczas parzenia kawy.
-Nie ukrywam, że właśnie tak jest – zaśmiałem się wchodząc na zaplecze.
-Spóźnić się już drugiego dnia, na popołudniową zmianę z powodu
zaspania… interesujące – oznajmiła, dźgając mnie lekko łokciem w bok,
kiedy wróciłem z zaplecza.
-Nie wierze, że tobie nigdy się nie zdarzyło, poza tym Potter zasnął mi
na telefonie i jego cielsko stłumiło dźwięk budzika – westchnąłem z
rezygnacją.
Gwen?