Droga minęła nam spokojnie, od czasu do czasu zamieniając
się miejscami. Do babci dojechaliśmy późnym
wieczorem, więc jedynie zapakowaliśmy zwierzaki do samochodu i podając
absurdalne argumenty wymigaliśmy się od spędzenia jeszcze jednej nocy poza
domem. Podziękowałem za opiekę nad sierściuchami i ruszyliśmy w dalszą podróż w
kierunku domu. Około dwudziestej drugiej końcu zaparkowałem przed blokiem. Hai
poszła z psami, niosąc transporter z kotem na górę, a ja zabrałem nasze bagaże.
Weszliśmy do mieszkania, gdzie panował dość spory chłód. Odkręciłem kaloryfery
i ogarnąłem z grubsza mieszkanie, podczas gdy Hai poszła się wykąpać. Po szybkim ogarnięciu się położyliśmy się do
łóżka. Ułożyłem się wygodnie, a po chwili na mojej klatce piersiowej wylądowała
głowa Hai. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, a już po paru minutach spałem. W
końcu z objęć morfeusza wyrwał mnie dzwonek telefonu. Blondynka mruknęła coś
niezrozumiałego, przekręcając się na drugi bok. Odebrałem szybko, nie patrząc
nawet na to kto dzwoni.
-Halo? –Zapytałem zaspany.
-Scott, możesz przyjechać -powiedziałam z ulgą, że odebrał.
-Odeszły mi wody, a ja nie mam jak dostać się do szpitala. Flynn jest w pracy
-mówiła szybko, jednak te informacje szybko mnie rozbudziły.
Zerwałem się z łóżka i zebrałem rzeczy idąc w stronę wyjścia
z sypialni. Hai mruknęła nieprzytomnie:
-Co się dzieje?
-Nic nic, kochanie
śpij- powiedziałem całując ją w skroń, podczas gdy ona wracała do przerwanej
czynności.
-Już trejkocie, będę za chwilę –powiedziałem zamykając drzwi
i rozłączyłem się.
~*~
Otworzyłem drzwi i wszedłem do mieszkania. Po kilku
godzinach snu może nie czułem się jak młody bóg, jednak odczuwałem sporą radość.
Swoje kroki skierowałem w stronę kuchni, gdzie słyszałem jakieś hałasy.
Zastałem tam Hailey mieszającą zawzięcie łyżeczką w kubku.
-Hej piękna, jak tam? –Zapytałem stając za nią, obejmując ją
w talii i całując w szyję.
-Dobrze, że sprostowałeś drugim smsem, że to z Sofii jesteś
w szpitalu, bo inaczej bym cię zabiła od razu na miejscu za straszenie mnie –mruknęła.
-Przepraszam, ale potrzebowała podwózki, bo Flynna nie było
na miejscu…
Hailey?