Spojrzałem na dziewczynę rozbawiony i nachyliłem się nad nią.
- Nie masz za co przepraszać, słonko – uśmiechnąłem się i pocałowałem ją delikatnie w czoło. - Widzimy się jutro.
Powiedziawszy to opuściłem salę i udałem się do samochodu, aby pojechać
spotkać się z klientem. Był to dość ważny klient, więc nie mogłem się
spóźnić, a co dopiero nie przyjść. Czasu było niewiele. Przejechałem
kilka razy na czerwonym świetle, aby jak najszybciej dotrzeć na koniec
miasta, do towarowej części portu, gdzie nie kręciło się wiele osób.
Niecałe dwadzieścia minut później byłem już na miejscu, mimo że miałem
kilka minut zapasu to klient już czekał. Wysiadłem z samochodu,
uprzednio wyciągając ze schowka towar, który mężczyzna zamawiał.
-Najpierw pieniądze, znasz zasady – oznajmiłem, patrząc na niego wyczekująco.
Mężczyzna wyciągnął portfel i podał mi należną kwotę, a ja podałem mu
woreczek z jego zamówieniem, po czym wróciłem do samochodu i odjechałem,
nie chciałem tracić czasu, zwłaszcza, że musiałem spotkać się z jeszcze
jedną klientką. Z nią umówiony byłem dość niedaleko, a towar miałem
dostarczyć wprost do jej mieszkania, gdyż była to moja dawna znajoma.
Choć może określenie znajoma nie było tutaj wystarczające. Swego czasu
łączyła nas dość skomplikowana relacja, mianowicie byliśmy czymś w
rodzaju przyjaciół z korzyściami. Postanowiłem jednak, że nie może to
dłużej trwać, zwłaszcza że poznałem Isabellę, która wydawała się być tak
delikatna, że bałbym się ja skrzywdzić.
Wszedłem do mieszkania dziewczyny jak do siebie, siedziała ona w
salonie, ale kiedy mnie zobaczyła od razu wstała. Uśmiechnąłem się do
niej, gdy zmierzała w moim kierunku i spojrzałem na zegarek wiszący za
nią. Dochodziła dziewiętnasta.
-Masz coś dla mnie? -zapytała przytulając się do mnie.
-Owszem – odparłem, wyciągając woreczek z kieszeni.
-Świetnie, zaraz dam ci pieniążki – oznajmiła i po odklejeniu się ode
mnie poszła po moją należność. - Może zostaniesz trochę, zapalimy… -
zaproponowała ochoczo, pokazując na zawartość torebeczki, którą jej
przekazałem.
-Mieliśmy z tym skończyć – westchnąłem.
-Ja tu mówię tylko o zapaleniu i żebyś posiedział chwilkę. W końcu się przyjaźnimy -zaśmiała się.
-Stoi – mruknąłem, podążając za nią na balkon.
Podałem dziewczynie zapalniczkę i wziąłem od niej skręta. Niedługo potem
wróciliśmy do środka i zasiedliśmy w salonie. Nie było dla mnie
zaskoczeniem, kiedy dziewczyna zaczęła mnie całować, oddawałem jej
pocałunki. Zakończenie tego wieczoru było pewne.
Obudziłem się w nocy, dziewczyna spała obok. Zjebałeś Tyler –
pomyślałem. Moja asertywność umarła. Ubrałem się pośpiesznie i wyszedłem
z mieszkania dziewczyny, starając się jej nie obudzić, po czym
odnalazłem samochód i pojechałem do siebie. Wyszedłem na balkon, patrząc
na nigdy nie śpiące miasto i zapaliłem papierosa. Wróciłem do środka i
po wzięciu prysznica położyłem się do łóżka. Zżerało mnie poczucie winy,
co nie było do mnie podobne, ale wciąż myślałem o Isabelli. Dziewczyna
zdecydowanie nie mogła się o tym dowiedzieć, zwłaszcza, że dopiero
wyszła ze szpitala. Choć prawdę mówiąc nie jesteśmy parą to czułem się w
pewien sposób zobowiązany w stosunku do niej.
Wstałem z łóżka po dziesiątej, miałem odebrać Isabellę po dwunastej,
więc zjadłem śniadanie i pooglądałem jeszcze przez chwilę telewizję. W
końcu byłem gotów pojechać do szpitala. Mimo to gotowość była jedynie
fizyczna, gdyż psychicznie to nadal męczył mnie wczorajszy dzień.
Dziewczyna czekała na mnie już spakowana, uśmiechnąłem się na jej widok i
po przytuleniu jej, pocałowałem delikatnie w czubek głowy.
-Gotowa? -zapytałem.
-Jak nigdy – zaśmiała się.
Razem udaliśmy się do mojego samochodu, otworzyłem dziewczynie drzwi i
schowałem jej rzeczy do bagażnika, po czym sam usadowiłem się w środku.
Odpaliłem silnik, gdyż wnętrze samochodu zdążyło się nieco wychłodzić
przez panującą zimę.
-Pomyślałem, że możesz być głodna. Chcesz coś zjeść? - zapytałem, patrząc na nią, kiedy rozglądała się po pojeździe.
Isabella? ale mnie poniosło z długością XD