Dziewczyna wyszła, zamknąłem drzwi na klucz i wróciłem do salonu, z
którego wyszedłem na balkon i zapaliłem papierosa. Zapowiadały się
kolejne, samotne święta. Kiedy ponownie wszedłem do środka i spojrzałem
na zegarek, dotarło do mnie jak późno jest. Poszedłem do łazienki wziąć
prysznic i udałem się spać. Zaśnięcie nie było mi jednak dane, gdyż
byłem strasznie głodny. Wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę kuchni, aby
znaleźć coś do jedzenia. Kiedy uznałem, że jestem już dostatecznie
najedzony wróciłem do łóżka.
Gdy tylko obudziłem się kolejnego dnia dotarło do mnie jaką głupotę
zrobiłem. Chciałem zadzwonić do Isabelli, ale nie odbierała ona moich
telefonów. Ubrałem się i nie jedząc śniadania wsiadłem w samochód i
pojechałem do jej mieszkania. Drzwi były zamknięte na klucz, pozostało
mi więc jedynie pukać w nie, licząc że dziewczyna w końcu zdecyduje się
ze mną porozmawiać.
-Isabella, wiem, że tam jesteś! - zawołałem, kolejny raz uderzając w
drzwi. - Nie mam zamiaru się stąd ruszać, dopóki ze mną nie
porozmawiasz, wiem, zje.bałem, ale daj mi się wytłumaczyć.
Po chwili usłyszałem ciche kroki, zmierzające w stronę drzwi, a już za
moment otworzyły się przede mną, ukazując zapłakaną dziewczynę. Bardzo
zawaliłem, ten widok łamał mi serce, a ja nie wiedziałem, dlaczego byłem
tak głupi, żeby mówi jej te wszystkie słowa.
-Przepraszam – powiedziałem cicho, spoglądając na nią skruszonym wzrokiem.
Isabella?