Po kłótni ze Scottem, dotyczącej tego, kto zajmie dziś miejsce za
kierownicą, w końcu udało mu się mnie przekonać i mu go odstąpiłam.
Rozsiadłam się wygodnie na miejscu pasażera, kładąc torebkę pod swoimi
nogami. Zapięłam pas i skrzyżowałam ręce na piersiach, czekając aż
chłopak robi to samo i ruszy. Nie minęła nawet minuta, a samochód już
był w ruchu. Zaczęłam skakać po kanałach radiowych, szukając czegoś, na
co mogłabym mieć dziś ochotę.
-Jesteś strasznie niezdecydowana – westchnął chłopak.
- No bo tu wszędzie są reklamy albo coś co mnie nie interesuje – mruknęłam, w dając spokój radiu i opadłam na siedzenie.
Droga mijała w miarę szybko, w końcu do babci Scotta nie było tak
daleko, miałam tyko nadzieję, że radia przygotują lepsze playlisty na
kolejny dzień, kiedy mamy jechać do moich rodziców, bo w przeciwnym
razie nie wytrzymam tyle czasu w samochodzie. Zadziwiającym było, że psy
spały całą drogę i nie marudziły. Wreszcie moim oczom ukazał się dom
babci Scotta. Uśmiechnęłam się sama do siebie na myśl o tej kobiecie,
uwielbiałam ją. Zabraliśmy rzeczy i wypakowalismy zwierzaki, następnie
udając się do środka. Już w progu powitała nas babcia Scotta.
-Hailey! Kochana moja, ależ pięknie wyglądasz! - zawołała – A ciebie
nikt manier nie nauczył? Takie ślady biednej dziewczynie zostawiać? -
westchnęła i przewróciła oczami, spoglądając na Scotta, a ja tylko się
zaśmiałam.
Scott?