Cały mój poranek wyglądał beznadziejnie. Gdy tylko się obudziłam,
wstałam, ubrałam się w jakieś luźne ciuchy, a następnie rozłożyłam się
na kanapie i zakryłam kocem. Usłyszałam sygnał dzwonka mojej komórki,
lecz domyślałam się, kto mógłby chcieć się teraz ze mną skontaktować.
Nie odbierałam, naprawdę nie miałam ochoty na rozmowę. Przewróciłam się
na drugi bok, bardziej otulając pomarańczowym materiałem. Po kilkunastu
minutach, usłyszałam dźwięk, jakby ktoś pociągnął za klamkę. W pierwszej
chwili wystraszyłam się, lecz nie długo zajęło mi, aby wyobrazić sobie
osobę po drugiej stronie wejścia.
-Isabella, wiem, że tam jesteś! - Usłyszałam. - Nie mam zamiaru się stąd
ruszać, dopóki ze mną nie porozmawiasz, wiem, zje.bałem, ale daj mi się
wytłumaczyć.
Łzy mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach. Wstałam powoli i powędrowałam w stronę drzwi, otwierając je niepewnie.
-Przepraszam. - Powiedział skruszonym głosem.
-Myślałam, że przyszedłeś mi powiedzieć o tym, że znalazłeś już nową
dziewczynę. Ją też zostawisz po tym, jak ją zaliczysz? Super podejście. -
Jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Daj mi to wszystko wytłumaczyć... - Poprosił.
Nie odpowiedziałam mu, po prostu otworzyłam szerzej drzwi i pozwoliłam
wejść. Nie wiedziałam, czy robię dobrze, ale nie potrafiłam dłużej
trzymać tego wszystkiego w sobie. Usiadłam na jednym z foteli, który
znajdował się w salonie i poczekałam, aż blondyn zajmie miejsce na
kanapie.
-W takim razie słucham. - Rzekłam.
Naprawdę chciałabym, aby to wszytsko już się skończyło.
Tyler?