Nie zastanawiałam się długo.
-Niech będzie, ale w razie czego ty ponosisz całą odpowiedzialność.
Policja powoduje u mnie gęsią skórkę. - dziewczyna nic nie
odpowiedziała, tylko z uśmiechem ruszyła w stronę samochodu. Przez
chwilę śledziłam ją wzrokiem. Szczerze polubiłam ją, ale przeraża mnie
to, że coraz bardziej zaczynam krępować się w jej towarzystwie, dlatego
wino jest tutaj najlepszym rozwiązaniem.
Chwilę później Antoinette siedziała obok mnie i otwierała wino.
-Ciekawi mnie, co jeszcze wozisz w samochodzie. - przerwałam panującą ciszę.
-Lepiej, żebyś nie wiedziała. - zerknęła w moją stronę.
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierającego wina. Dziewczyna wzięła pierwszy łyk, po czym podała mi butelkę.
-Nasze zdrowie - uniosłam wino ku górze, po czym wzięłam łyk i oddałam mojej towarzyszce butelkę.
-No to teraz zobaczymy, jak sobie radzisz z jazdą pod wpływem. - zaśmiałam się wsiadając do samochodu.
-To było tylko wino. - wzruszyła ramionami.
-Może i tak, ale obie wiemy, że nie masz z byt dobrej głowy do alkoholu. - spojrzałam w jej stronę.
-Gdybyś wypiła wtedy tyle co ja, też byś była nieprzytomna. - odpaliła auto.
-Wyzwanie przyjęte - uśmiechnęłam się, a dziewczyna spojrzała na mnie
zdezorientowana - Nasze kolejne spotkanie będzie testem na wytrzymałość.
- wyjaśniłam.
-Widzę, że już zaplanowałaś kolejne spotkanie. - uśmiechnęła się
zadziornie i ruszyła przed siebie. Mój wzrok powędrował z powrotem przed
siebie.
-Nie wydaje mi się, żebyś miała coś przeciwko. - nic nie odpowiedziała
na moje słowa, tylko przyśpieszyła. Serce zaczęło walić szybciej, a wraz
ze wzrastająca prędkością, wzrastała mi adrenalina. Na mojej twarzy
pojawił się wielki uśmiech. Zaśmiałam się i otworzyłam okno.
-Co ty robisz?-zapytała, również będąc zadowolona z naszej przejażdżki.
Wychyliłam się z okna i krzyknęłam. Włosy latały mi we wszystkie strony,
ale nie zwracałam na to uwagi. Nadal z głową wychyloną przez okno,
obserwowałam widok miasta. Nagle usłyszałam syreny. Szybkim ruchem
zamknęłam okno i odwróciłam się, by sprawdzić, czy to my jesteśmy
powodem, dla którego policja uruchomiła syrenę. Antoinette od razu
zwolniła, a po jej wyrazie twarzy widać było, że zaczyna opanowywać ją
stres.
-Zatrzymaj się. - poleciłam jej. Miałam wrażenie, że nie była do końca pewna tego co robi.
-Nie mogę - jechała dalej.
-Zatrzymaj się. Wiem co robić. - dziewczyna zwolniła i w końcu zatrzymała się na poboczu. Trzymała się kurczowo kierownicy.
-Uspokój się. Lepiej dostać mandat za przekroczenie prędkości, niż pójść
do więzienia za kierowanie pod wpływem. - złapałam ją za rękę i zdjęłam
z kierownicy. - Nie doprowadź do sytuacji, w której będziesz musiała
dmuchać. - szepnęłam, widząc policjanta w oknie. Antoinette opuściła
szybę.
-Dobry wieczór. Dokumenty poproszę - nachylił się starszy, grubszy
policjant z niezbyt przyjaznym wyrazem twarzy. Gdy dziewczyna
przeszukiwała torbę, ten rozglądał się po wnętrzu samochodu. Jego uwagę
przykuło coś leżącego z tyłu na siedzeniu. Dyskretnie zerknęłam w tamtą
stronę i zobaczyłam pustą butelkę po winie.
-Muszą panie wysiąść z samochodu. - odparł stanowczo, zabierając od
Antoinette dokumenty. Ta miała już łapać za klamkę, gdy wychyliłam się
zza dziewczyny i spojrzałam na policjanta.
-Czy to naprawdę jest konieczne panie władzo? Koleżanka zrobiła mi
przysługę i odebrała mnie z imprezy. Już wystarczająco jest
zestresowana. - uśmiechnęłam się i odgarnęłam włosy z twarzy.
-Przykro mi takie są procedury. - westchnął.
-Nie wychodź z samochodu - szepnęłam. Pewnym siebie ruchem wysiadłam z
auta. Musiałam uruchomić moje aktorskie umiejętności. Chwiejnym krokiem
podeszłam do funkcjonariusza.
-Może jednak puści nas pan do domu. Jestem tak bardzo zmarznięta, wie
pan? Przez ten wypad na plażę, nie mogłam nawet założyć czegokolwiek pod
kurtkę. Rozumie pan, wszystko przemoczone - westchnęłam i zbliżyłam się
do niego. Wszystko szło zgodnie z planem. Facet zaczął się stresować,
ale wcale się nie opierał.
-Panie władzo, bądźmy ludźmi. - przejechałam palcem po jego odznace, znajdującej się na piersi.
-Chyba faktycznie nie mam podstaw, żeby was zatrzymywać. - uśmiechnął
się, a ja miałam ochotę zwymiotować mu na buty. Zbliżył się jeszcze
bardziej. Wsunął dokumenty Antoinette do tylnej kieszeni moich spodni,
nie tracąc przy tym okazji do "dyskretnego" zmacania mnie.
-Miłego wieczora życzę. - rzucił na koniec. Wsiadłam do auta i trzasnęłam drzwiami.
-Pieprzony oblech. Proszę jedź, bo im dłużej tu jesteśmy, tym bardziej
chce mi się wymiotować - westchnęłam i oddałam dziewczynie dokumenty.
Antoinette?