Kumulowało się we mnie teraz wiele emocji. Odepchnąłem mężczyznę znad ciała Isabelli i spojrzałem na nią z żalem.
-Na co kurw.a czekasz?! Dzwoń po karetkę – wydarłem się na faceta,
sprawdzając równocześnie puls dziewczyny, który na szczęście był.
Ułożyłem delikatnie, niewielkie ciało dziewczyny w pozycji bezpiecznej,
następnie odgarniając włosy z jej twarzy i gładząc ją delikatnie po
policzku. Targało mną ze złości, właśnie przez takie rzeczy nigdy nie
chciałem pakować się w związki, skąd wiesz do jakiej sytuacji doprowadzi
głupota drugiej osoby? Może powinienem był pozostać przy swoim zwykłym
trybie życia, bez zobowiązań, bez ograniczeń? Teraz patrząc na bezbronną
dziewczynę, leżącą nieprzytomnie, zaczynało do mnie docierać, że w tak
krótkim czasie, stała się dla mnie kimś ważniejszym, niż dziewczyna na
chwilę, do zabawienia się. Wiedziałem jednak również, iż związanie się z
nią mogłoby utrudniać jej życie, choć teraz pewnie nie będzie chciała
mnie znać. Z rozmyślań wyrwał mnie sygnał nadjeżdżającej karetki. Dalej
wszystko działo się szybko, ratownicy nie pozwolili mi jechać karetką,
dlatego jak najszybciej znalazłem swój samochód na parkingu i pojechałem
za karetką do szpitala.
Na miejscu zabrali dziewczynę na badania, a mi pozostawało jedynie
czekać na korytarzu. Wyszedłem przed budynek, aby zapalić papierosa,
byłem tak zestresowany, że na jednym się nie skończyło. Nie mam pojęcia
ile dokładnie tam stałem, w końcu z nieba zaczął padać deszcz, dlatego
zgasiłem ostatniego papierosa i wróciłem do budynku. Podszedłem do
recepcji(?) i odczekałem chwilę, aż kobiecina się do mnie dotoczy.
-W czym mogę pomóc? - spytała.
-Co z Isabellą, potrącona dziewczyna, przywiozła ją karetka – zapytałem nerwowo.
-Jesteś kimś z rodziny? Nie mogę udzielać takich informacji obcym – odparła.
-Jestem jej chłopakiem – wypaliłem szybko – niech mi pani powie, do cholery – warknąłem.
Isabella?