Otworzyłam powoli oczy. Biały sufit aż raził po ślepiach. Potrzebowałam chwili, aby zorientować się, gdzie tak naprawdę jestem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które ewidentnie wskazywało na to, iż jestem w szpitalu. Podniosłam się delikatnie na łokciach, lecz po chwili natychmiast wróciłam do poprzedniej pozycji. Okropny ból przeszył moją całą lewą rękę. Spojrzałam na kończynę, która leżała w gipsie.
- Zajebiście... - Zabluźniłam pod nosem, ponownie przenosząc wzrok na sufit.
Nagle drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł mężczyzna już grubo po czterdziestce.
- Witaj Isabello. Dobrze, że już się obudziłaś. Ktoś przyszedł cię odwiedzić. - Powiedział, wskazując chłopaka stojącego w drzwiach.
- Mógłby nas pan na chwilę zostawić? - Zapytałam lekarza.
- Oczywiście. - Rzekł i pośpieszne opuścił pomieszczenie.
- Hej. - Westchnął Tyler, siadając na łóżku niedaleko mnie.
- Myślałam, że nie przyjdziesz... - Mruknęłam, na co chłopak tylko się na mnie spojrzał. - Nie chciałam, aby tak to się skończyło... - Szepnęłam niemal sama do siebie.
- To ja przepraszam, że nie powiedziałem ci tego wcześniej. To wszystko moja wina. - Powiedział z żalem w głosie.
- Nie czas, aby się obwiniać. Na szczęście nic poważnego raczej się nie stało. - Próbowałam brzmieć jak najbardziej optymistycznie i przekonująco w tym, co mówię, ale chyba mi się nie udało.
- Może zostawię cię w spokoju. Skoro i tak wracasz do rodziny, to pozdrów wszystkich ode mnie i w ogóle... przeproś ich za mnie za to wszystko, co ci zrobiłem. - Chłopak powoli wstał z łóżka, lecz złapałam go natychmiast za rękę.
- Nigdzie nie jadę. Przynajmniej nie bez ciebie. - Powiedziałam, podnosząc się najbardziej, jak tylko pozwoliło mi na to ciało i złożyłam delikatny pocałunek na ustach chłopaka.
<Tyler?>
(Robi się mraśnie xd)